Aktualności

18.07.2011 - Pies niejadek - jak sobie z nim poradzić?






Pies niejadek to problem bardzo stary. Jak daleko sięgam pamięcią, zawsze się gdzieś pojawiał w moim otoczeniu. Jeszcze, gdy nie interesowałem się żywieniem psów, docierały do mnie strzępki informacji kiedy myśliwi, koledzy taty, często dyskutowali na temat swoich polujących czworonogów i poruszali sprawę żywienia. Przez długi czas ignorowałem ten problem. Nasze rodzinne psy zawsze jadły chętnie, ale od kilku lat dzięki częstym kontaktom z właścicielami czworonogów, poznałem problem bliżej i musiałem się nauczyć jak go pokonać.

 

Pierwsze moje próby zachęcenia psa do jedzenia kończyły się niepowodzeniem. Brak doświadczenia, wiele opinii różnych ludzi, mętlik w głowie, nic nie pomagało. Wszystko zmieniło sie pewnego popołudnia, kiedy połączyłem brak chęci jedzenia z problemem który leży w psychice psa, a nie koniecznie w tym, że karma nie jest odpowiednia. W tym czasie miałem kilka psów pod opieką, które pomimo sprawdzania kilkunastu karm o przeróżnych składach i wielkości chrupek, nie chciały nic jeść. Dosłownie nic! Jedyny pokarm jaki przyjmowały to podawany z ręki. Wtedy pomyślałem, że coś jest tu nie tak, że to nie jest problem z karmą. Psychika tych psów została źle ukierunkowana przez błędy powtarzane przez właścicieli.

Zacząłem rozmawiać z ludźmi, których psy nie miały problemu z jedzeniem. Głównie z tymi, których psy jadły wszystko co tylko im podali i nie były to rasy szczególnie znane z pochłaniania pokarmu jak odkurzacze. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy i na podstawie tych informacji skomponowałem kilka przydatnych zasad - jak radzić sobie z psem niejadkiem.

 

Problem z niejedzeniem zazwyczaj wynika z niezdrowych układów panujących w stadzie. Tak, w stadzie. Pies nie wie co to jest rodzina i traktuje nas i naszych bliskich jako stado. Można przyjąć, że zachowania panujące w "stadzie" pies+rodzina nie różnią się wiele od typowego stada wilków. W stadzie wilków, stały dostęp do jedzenia ma samiec lub para alfa. Osobnik lub para, którzy są najważniejsi i wszyscy im są posłuszni oraz ich szanują. Reszta stada jest od nich zależna i dopiero kiedy osobnik alfa lub para alfa skończy swój posiłek, reszta stada może zając się jedzeniem. Dla innych, mniej ważnych osobników w stadzie oznacza to jedno - jedzenie nie jest zawsze dostępne.

Teraz pomyślmy logicznie. Skoro pies nie wie co to jest rodzina, tylko posługuje się zachowaniami jakie panują w stadzie, co oznacza dla niego pełna miska, leżąca od rana do wieczora na podłodze? Sygnał dawany przez właściciela psa pcha go w kierunku stania się przewodnikiem stada, samcem alfa. Te sygnały, które są przez nas ignorowane, bardzo szybko stawiają psa nad nami w hierarchii. Przynajmniej pies tak to odbiera. Co robi zatem pies, który ma ciągle jedzenie w misce? Przestaje jeść wtedy kiedy powinna nastąpić pora karmienia, bo po co, skoro cały czas jedzenie będzie dostępne. Nie ma bodźca do tego by jeść, a psy potrzebują tego bodźca, gdyż mają to w genach.

To jest jeden z najczęstszych błędów, z powodu którego pies staje się niejadkiem. Błąd z winy właściciela, który nie potrafi wraz ze swoim psem "dogadać" się w zakresie "kto jest szefem, a kto nie". Jest to najczęstszy powód po którego wyeliminowaniu, rozwiązujemy w 95% przypadków problem niejedzenia. Co zatem mamy robić?

Zanim sprawdziłem to na swoim psie, miałem opracowaną pewną technikę w teorii. Nieśmiało podsuwałem pomysł znajomym i klientom, którzy odchodzili od zmysłów, bo pies nie chciał jeść żadnej karmy, a często nawet gotowane nie pomagało. Zacząłem podsuwać im pomysł, aby przejęli w stadzie przewodnictwo. Jak sie niebawem okazało wielu z tych ludzi, po zastosowaniu się do moich wskazówek, dzwoniło z informacją, że pies się zmienił i zaczął jeść.

Skoro to co sobie wymyśliłem zaczęło skutkować w praktyce, przyszła kolej na sprawdzenie tego u mojej Spinki :) Spinka miała wtedy niecały rok. Dogadzałem jej jak tylko mogłem. Miała do jedzenia wszystko co najlepsze. Kupowałem jej wiejskie króliki, porcjowałem i gotowałem. Dostawała też dziczyznę, wywar z warzyw, ryż, masę owoców, najlepsze puszki oraz suche karmy oraz liczne dodatki typu jogurt, siemię lniane, oleje, sery, itd... Gdy była szczeniakiem to cieszyło mnie, że jadła wszystko i że tak chętnie jadła. Cieszyło mnie, że daję jej najlepsze co mogę. Po jakimś czasie dogadzania, zaczęła jeść coraz słabiej. Bywało, że porannej dawki oraz dawki w połowie dnia nawet nie ruszyła. Powąchała tylko i odwróciła się od miski. Najczęściej jadła wieczorem, gdy była zmęczona, ale to mnie nie pocieszało, bo zjadała tylko pół miski. W sumie około 40% dziennej dawki, jaką wyliczyłem dla 6,5 kilogramowej jamniczki, zostawiała. Wyrzucałem to co zostało, albo zjadały koty sąsiada, bo jedzenie szybko się niszczyło leżąc w misce zalane rosołkiem lub tłuszczem rybim.

Postanowiłem spróbować i odwrócić role w "stadzie". To nie Spinka miała być dla mnie i jeść kiedy ona chce i co chce, tylko ja miałem być dla niej i decydować kiedy i co będzie jadła. Zaczęło się od drobnych zmian, ale powiem Wam, że już po około tygodniu pies zmienił się całkowicie. Do tej pory stosuję moją metodę i pies codziennie zjada wszystko, nawet jak nałożę za dużo. Do tego wyliże miskę do czysta :)

Zanim zaczniecie wprowadzać moje rady w życie musicie się upewnić, że Wasz pies jest zdrowy. Bywa i tak, że jego zły apetyt spowodowany jest złym stanem zdrowia w sensie fizycznym. Warto przebadać pieska u specjalisty, aby mieć pewność, że nie wyrządzimy krzywdy naszym postępowaniem. Przecież chodzi nam o jego dobre samopoczucie, a tego nie da się uzyskać jeśli fizycznie będzie niedomagał.


1. Głodówka profilaktyczna.

Złota zasada zdrowego żywienia psów głosi "pies głodny to pies zdrowy". Ja dodaję do tego "... zdrowy fizycznie i psychicznie". Rozpoczynając naszą walkę z niejadkiem musimy mu dać do zrozumienia, że coś się zmienia. Że nie będzie tak jak dawniej. Dlatego zaczynamy od głodówki. Nie chodzi o to, aby w jakiś sposób złamać psa jak to niektórzy powiadają. Chodzi tylko o danie pewnego rodzaju impulsu, aby pies poczuł się wreszcie normalnie, jak w naturze, czyli zwyczajnie głodny. Szczeniak potrzebuje jedzenia jako budulca dla organizmu, więc szczeniaka nie powinno się głodzić dłużej niż 1-2 dni. Natomiast psa dorosłego spokojnie można dłużej. Nic złego się mu nie stanie. Głodówkę robimy psu podając mu stale świeżą i chłodną wodę. Polecam czas godówki dla szczeniaka - 1 dzień, a dla psa dorosłego - 2 dni. Tyle w zupełności wystarczy. Profilaktycznie dla wzmocnienia naszej dominacji robimy głodówkę raz w miesiącu w takich samych proporcjach. Chodzi o to aby głodówka wyszła z naszej inicjatywy. Jeśli ktoś mi mówi, że jego pies robi sobie sam głodówkę, to oznacza, że to pies rządzi stadem, nie człowiek. Dlatego głodówka "robiona" przez psa się w tej metodzie nie liczy.


2. Zabieramy miskę z podłogi.

To jest bardzo ważny punkt, bez którego sukcesu raczej nie osiągniemy. Miska nie może stać na podłodze dłużej niż 15-20 minut. Stawiamy ją wtedy, kiedy chcemy psa nakarmić i tylko wtedy kiedy my chcemy. Nigdy nie dajemy jej, kiedy nasz pies prosi lub kiedy szuka jedzenia. Stawiamy ją na naszych warunkach. Kładziemy miskę na podłodze i niezależnie od tego czy pies miskę opróżnił czy nie, zabieramy ją po maksymalnie 15-20 minutach. Nie zabieramy jej gdy pies spożywa posiłek, ale robimy to dopiero po odejściu psa od miski. Nie zabieramy jej od razy jeśli w misce coś zostało, bo wiele psów odchodzi tylko na chwilę, by sprawdzić otoczenie i wraca dokończyć posiłek. Wtedy pozwalamy psu na dokończenie posiłku. Kiedy jednak czas 15-20 minut upłynie i pies odejdzie, nawet jeśli w misce jest jeszcze jedzenie, natychmiast reagujemy i miskę zabieramy.


3. Podajemy jedzenie o odpowiednich porach.

Zegar dobowy psa bardzo szybko wchodzi mu w krew. Podając psu jedzenie o odpowiednich porach, podświadomie dajemy sygnał psu, że to pora jedzenia. Dużo łatwiej jest się mu do tej czynności zabrać gdy dostaje miskę dokładnie w tej samej godzinie jak codziennie. Warto zatroszczyć się o nasz harmonogram zajęć, by zawsze móc spełnić ten obowiązek w stosunku do psa.


4. Przygotowujemy posiłek na stole lub na wysokości.

Pies nie powinien widzieć co robimy z miską. Musi czuć się nienasyconym, musi się interesować tym co robimy, ale nie może widzieć i zaspokoić swoich potrzeb. Ogólna zasada mówi - "pies niezaspokojony, to pies który daje się pokierować". Oczywiście nie można tego brać dosłownie stosując do każdej czynności, ale akurat w przypadku jedzenia sprawdza się doskonale. Czyli bierzemy miskę odpowiednio wysoko, aby pies jej nie widział, tylko czuł zapach jedzenia. Nakładanie jedzenia do miski odpowiednio celebrujemy. Można mieszać składniki, a nawet jeśli to sama karma to można dolać łyżeczkę oleju z oliwy i mieszać długo udając, że łączymy kilka składników. Niech pies widzi, że to my najpierw zajmujemy się jego jedzeniem. Przy tych czynnościach nie można w żaden sposób zwracać uwagi na psa. Nie patrzymy mu w oczy, najlepiej udawać, że go tam nie ma ignorując go całkowicie.


5. Udajemy, że to my najpierw się posilamy.

Przed podaniem posiłku udajemy, że jemy z miski. To pokaże psu, kto jest najważniejszy, gdyż w stadzie zawsze samiec alfa lub para alfa jedzą pierwsi, a dopiero później udostępniają jedzenie reszcie stada. Tym zachowanie my musimy pokazać naszemu psu, kto rządzi. Najlepiej wziąć sobie kawałek ciastka i nie patrząc na psa wolno zajadać. Robimy to w spokoju, nie wzbudzając w naszym psie żadnych nadmiernych emocji. Dopiero gdy zjemy ciastko lub przez chwilę poudajemy, że cos jemy, nie patrząc na psa stawiamy miskę na podłodze.


6. Wyczekujemy spokoju u psa.

Kiedy podczas stawiania miski na podłodze pies jest pobudzony - skacze, szczeka, piszczy lub innym zachowaniem pokazuje nam podniecenie tym, że dostanie jedzenie, cofamy czynność i stawiamy ją na stole. Odwracamy się od psa i zastygamy w spokoju. Warto wtedy zamknąć oczy i wziąć kilka głębokich oddechów oraz pomyśleć sobie o czymś miłym. Chodzi o to aby się zrelaksować. Pies doskonale odczytuje nasz stan psychiczny, który mu się udziela. Po jakimś czasie odpuści i też zacznie być spokojny. Dopiero wtedy możemy miskę postawić na podłodze. Jeśli ponownie się podekscytuje, zaczynamy cała procedurę od początku. Trzeba cierpliwości, ale nikt nie powiedział, że to będzie proste (*).

* Moja Spinka najpierw w ogóle nie interesowała się tym, że podaję jej miskę, bo prawie cały czas miała ją na podłodze. Później, kiedy miskę zabierałem, okazywała nadmierne pobudzenie pokazując mi, że to ona rządzi i domaga się tego, co zawsze należało do niej. Nie podobało jej się, że musi czekać na jedzenie, które zawsze miała. Gdy zacząłem ją ignorować i wysyłałem sygnały, że to ja jestem ważniejszy, zmieniła swoje zachowanie radykalnie. Trwało to około 10 dni. Teraz gdy słyszy, że przygotowuję jedzenie, podchodzi cichutko do rogu drzwi i kładzie się odwracając głowę w bok. Robi to tak, jakby bała się konfrontacji wzrokowej ze mną. Kiedy "jem" posiłek z jej miski co jakiś czas zerka nieśmiało na mnie. Nie odwraca głowy, tylko delikatnie przemieszcza oczy w moim kierunku patrząc wilkiem. Zaraz jednak speszona odwraca wzrok. Kiedy idę postawić jej miskę na ziemi, zastyga w bezruchu w tym samym miejscu w którym była. Kiedy się oddalę, dopiero wtedy podchodzi do miski i zaczyna szybko jeść, czasem trzęsąc się ze strachu, że ją przegonię. Wszystko to osiągnąłem dzięki mojemu sposobowi, o którym Wam piszę.


7. Pies wybiegany chętniej będzie jadł.

Psu podajemy jedzenie po wysiłku fizycznym, nie przed. Wysiłek u psów, a konkretnie wyjście na spacer kojarzy im się z polowaniem. W naturalnych warunkach wilki najpierw chodzą na polowanie, dopiero później robią sobie ucztę. To naturalne i logiczne prawda? Tak też powinno być u naszego psa niejadka. Najpierw idziemy z nim na spacer, powinien to być spacer forsowny, dopiero później przychodzi pora karmienia. Nie odwrotnie, bo nigdy wysiłek fizyczny po posiłku nie jest wskazany. Nie wcześniej niż 1,5 godziny po.


8. Niepokój otoczenia wzmaga chęć jedzenia :)

Podajemy karmę nie w miejscu, które pies doskonale zna, czyli nie w domu czy mieszkaniu, a na podwórku. Chodzi o to, że w domu czy mieszkaniu pies czuje się zbyt bezpiecznie. To jest jego rewir i nic mu nie zagraża. Jedzenie może spokojnie leżeć w misce, pies czuje, że nikt mu tego nie zabierze. Oczywiście podobnie jak wcześniej działają tutaj instynkty psów. Gdy tylko podamy jedzenie na podwórku, natychmiast u psa wzbudza się niepokój, że ktoś nieproszony może mu jedzenie zabrać. Pies często w takiej sytuacji zjada karmę szybko, nawet trzęsąc się ze strachu. Jeśli nie mamy możliwości podać karmy na podwórku, można zastosować metodę na balkonie. Wystarczy poprosić sąsiada obok, aby swojego psa tez wystawił na balkon, by pobudzić instynkt naszego czworonoga.

To kilka podstawowych zasad jak postępować z psem niejadkiem działając na jego psychikę. Te rady naprawdę pomagają. Jeśli się do nich zastosujecie macie ogromną szansę na to, że Wasz pies nigdy więcej na jedzenie nie będzie psioczył.

 

Jest jednak kilka sposobów dla tych, którzy chcą poszukać wyjścia w inny sposób, nie pracując nad psychiką psa. To są sposoby prostsze, niestety nie dają gwarancji sukcesu.

1. Dodajemy do karmy oliwę z oliwek lub olej z łososia. Część psów traktuje karmę jako zło konieczne, a muszą ją jeść. Często karmy są suche jak otręby. Takie karmy podrażniają przełyk i śluzówkę żołądka. Szczególnie karmy, które zawierają mało tłuszczu, a dużo węglowodanów. W tych sytuacjach pomaga olej. Raz, że jego aromat wzbudza zainteresowanie receptorów węchu u psów, a dwa, że bardzo łatwo się psu łyka, gdy chrupki są naoliwione. Stosujemy oliwę z oliwek, tran lub olej z łososia, olej palmowy (rzadko spotykany, ale jedyny roślinny, który ma wszystkie właściwości zwierzęcego).

2. Kupujemy karmy dla niejadków. Karmy dla niejadków produkowane są w dwóch typach. Pierwszy z nich to karmy do zalewania. Po zalaniu gorącą wodą i odczekaniu chwili, karma pęcznieje i dookoła chrupek tworzy się smakowity i parujący zapachami sos. Drugi typ to karmy z wyselekcjonowanymi składnikami najwyższej jakości i dodatkami aromatycznymi. Obie karmy warto spróbować. Karmy z pierwszej grupy to np.: Belcando Multi-Crock, Josera Festivall, Kobers Lamm & Rise. Karmy drugiego typu to np.: Belcando Finest-Croc, Nutram Minibite Selectif.

3. Dodajemy do suchej karmy nieco mokrego jedzenia. Jeśli pies nie chce jeść suchego, to zawsze można dodać odrobinę mokrej karmy dla psów lub dla kotów (która jest wysokobiałkowa). Oczywiście nie musimy podawać jej dużo, chodzi tylko o to, aby sucha karma została połączona z mokrym jedzeniem i stała się bardziej atrakcyjna.

4. Można podać naturalne dodatki. Myślę o: naturalny, twaróg, jajko, wątrobę, rybę. Wszystko to co nasz pies uwielbia, a co wzbogaci suchy pokarm w misce. Wymieniłem produkty sprawdzone i zdrowe, ale może znajdziecie inne. Ważne, aby nie zawierały chemii oraz soli.

5. Przetestujcie karmy z rybami. Wiele psów na sam zapach ryby dostaje ataku radości :) Ryby są najzdrowszym białkiem dla psa i psy to czują. Widziałem przypadki, że niejadki, które były karmione karmami opartymi o mięsa z kurczaka lub jagnięciny, po zaserwowaniu im ryb, trzęsły się nad miską ze smaku.

6. "Żonglujmy" workami. Karma jak wszystko inne co stosowane jest stale, może się psom znudzić. Sposób na stosowanie za każdym razem innego rodzaju karmy często sprawdza się. Oczywiście musimy pamiętać, żeby stosować karmę w jednym przedziale jakościowym, bo wystarczy ze pies wyczuje gorszą jakość (mniej mięsa, więcej zboża) i nie będzie chciał jeść. Zmiana worków karmy na inny nie tylko sprawdza się u psów niejadków. Dla zdrowia psa jest również bardzo ważna, bo wszelkie niedobory w jednej karmie, uzupełniane są przez odmienny skład kolejnej.

7. No i najważniejsze - gotujmy :) Tak, to prawda. Żadna sucha karma nie zastąpi dobrego, naturalnego jedzenia gotowanego czy nawet surowego. Oczywiście to jest już wyższa szkoła jazdy, gdyż trzeba bardzo dużo czasu i energii poświęcić na odszukanie dostawcy dobrego mięsa oraz na ułożenie kompletnej diety. Każdy pies posiada indywidualne potrzeby żywieniowe, dlatego aby w pełni zaspokoić jego wymagania naturalnym jedzeniem, musimy się trochę na tym znać, lub przynajmniej wypytać specjalistę. Nie zapominajmy też w tym przypadku o suplementach. To bardzo ważne, aby urozmaicić jedzenie witaminami i nie tylko.

Mam nadzieję, że moje rady pomogą wielu z Was skłonić niejadka do jedzenia. Wiem jak często boli serce właścicielom psów, którzy nie mogą patrzeć jak ich pies zwyczajnie nie je. To uczucie podobne do tego, kiedy nasze dziecko nie chce jeść. Niemniej polecam zachować zdrowy rozsądek, stosować się do rad i mieć twarde serce. Nawet jeśli w środku czujemy dyskomfort lub nawet ból czy strach o swojego psa, nie można tego mu okazać. Nie można rozczulać się nad nim, bo to tylko wzmocni jego bunt przed jedzeniem. Zaciśnijmy zęby, nie dajmy się, a nasz pies wreszcie zacznie jeść :) Wtedy i my i on odetchniemy z ulga.

PS. Jeśli macie jakieś pytania lub wątpliwości, to napiszcie proszę na adres salon@dogspassion.pl. Opiszcie swoje problemy żywieniowe, opiszcie swoje odczucia. Bardzo jestem ciekawy Waszych opinii oraz doświadczeń. Ja dodam od siebie, że moja suczka je teraz wszystko co jej dam. Wylizuje miskę nawet po samej suchej karmie, a stosuje tylko kilka z powyższych punktów. Wiem, że działają, a tylko od nas zależy czy pies je czy nie. W znaczniej większości przypadków pies niejadek, to nasza i tylko nasza wina :)

Pozdrawiam,
Kacper Potocki