Aktualności

03.08.2012 - Nierozważne rozważanie, czyli handlowy strzał w kolano ...

 

Ani zdrowe, ani marketingowo skuteczne, ani pachnqce... Rozważanie karm zdaniem specjalistów zalet nie ma. Otwarte worki, praktyczne pojemniki, czy zawiązane na supetek woreczki — ża­den z tych sposobów sprzedaży karm nie sprzyja ani zwierzętom, ani markom. Szko­dę ponosi zwierzę, producent i w długo­falowej perspektywie także sam sklep.

Chciałbym Wam przedstawić bardzo ciekawy tekst na temat sprzedaży karmy na wagę. Artykuł pochodzi z kwietnia 2012 roku z czasopisma branżowego Pet Market. Oryginał można przeczytać pod tym adresem:

http://www.e-pets.eu/309,czy_korzystanie_z_rozwazanych_karm_jest_bezpieczne

Temat jest dyskusyjny, ponieważ w świetle polskiego prawa, produkt w opakowaniu przeznaczony do sprze­daży detalicznej nie powinien być sprze­dawany luzem. Sprzedaż karm na wagę jest specyfiką wyłącznie polskiego rynku — mówi dr n. wet. inż. Sybilla Berwid-Wojtowicz, specjalista pielęgnacji i ży­wienia zwierząt towarzyszących. Konse­kwencji w postaci zagrożeń dla zdrowia zwierząt jest według niej całe mnóstwo.


Pozba­wiając produkt opakowania, np. poprzez przesypanie go do nieoznakowanego, lub samodzielnie oznakowanego po­jemnika, nie tyle zaburzamy komunikację marki, co wręcz ją zupełnie eliminujemy. W takim przypadku produkt jest jedynie nieoznakowaną masą. Czy wyobrażają sobie państwo pastę do zębów bez opa­kowania? Albo ekskluzywny krem do rąk nakładany łyżką z wielkiego wiaderka? Produkty oczywiście funkcjonują w takiej formie, ale zazwyczaj jedynie na terenie fabryki, w której powstają. Oryginalne, nienaruszone opakowanie daje nam pew­ność, że to, co znajduje się w środku jest tym, co obiecuje nam producent i ten producent gwarantuje to swoją reputacją — dodaje.

Rozpakowana karma psuje rynek!

Negatywnych konsekwencji dla rynku jest bardzo wiele. Producenci i projektanci zadają sobie wiele trudu, by atrakcyjnie i praktycznie zapakować wyroby. Po­zbawianie ich opakowania w pierwszej kolejności uderza więc właśnie w pro­ducentów, ponieważ ich produkt nagle funkcjonuje bez tej całej otoczki. Nie ma więc jak komunikować odbiorcy o naj­ważniejszych cechach, nie ma jak budować marki, ani tożsamości. Tracą na tym tak­że klienci, którzy nie mają gwarancji, czy kupowany produkt jest rzeczywiście tym, który sprzedawcy deklarują. Nie wiedzą też jaka jest jego data trwałości, czy nie jest on zmieszany z jakimś tańszym za­miennikiem itd. — mówi Antoni Kuchniak. Są też konsekwencje bardziej długofalo­we — Każda forma sprzedaży produktu bez oryginalnego opakowania z punktu widzenia marketingowego psuje rynek. Pa­rametrem konkurencyjnym pozostaje wte­dy w zasadzie jedynie cena. Sprzedaż niebrandowana produktów znanych i mar­kowych może również wpływać na erozję marki, bo producent traci kontrolę nad ja­kością i skazany jest na możliwość podróbek. Jak bowiem klient ma sprawdzić czy obiecywany produkt to właśnie ten, który chciał kupić? Wątpliwości takie rodzą się zarówno przy produktach dla zwierząt, jak np. przy olejach silnikowych sprze­dawanych z beczek, drażach i cukier­kach czy bakaliach na wagę. Branding packaging to wartość dodana do pro­duktu i wyróżnik marki. Dla konsumenta, poza aspektami przywiązania do marki, to probierz i gwarancja jakości. Klienci są przywiązani do marek z różnych powodów, ale zawsze chcą móc je rozpo­znać. Pozostaje jeszcze jedna wątpliwość. Dlaczego mieliby w przyszłości kupować droższe zapakowane produkty tej samej firmy skoro mogą je kupować niezapakowane taniej? — podsumowuje Marcin Biardzki, managing partner w brandwell branding-design-communications.


Zapach kreuje atmosferę

Rozważanie karm w sklepach zoologicz­nych poza konsekwencjami dla zwierząt, klientów, marek i producentów łączy się też z rzeczą wydawałoby się bardzo prozaiczną — zapachem. Dla wielu nieprzyzwyczajonych do tej woni osób jest ona wręcz nie do zniesienia. To przecież właśnie zapach był jednym z powodów, dla których długo rozważano sklepy zoo­logiczne jako potencjalnych najemców lo­kali w centrach handlowych. — Zapach kreuje i dopełnia atmosferę. Ma znaczenie we wszystkich dziedzinach naszego życia: w kontaktach z innymi, w kuchni, w ła­zience, samochodzie, w pracy i domu. Ciężko jest np. wskazać ogólnodostęp­ną branżę, w której zapach nie miałby znaczenia. Z całą pewnością zapach jest bardzo ważny w handlu, gastronomii, ho­telarstwie i wszystkich miejscach, w któ­rych potrzebna jest neutralizacja. To m.in. zapach sprawia, że klient lepiej postrzega dane miejsce, lepiej się w nim czuje i wy­żej je ocenia. Zapach działa w taki sam sposób jak perfumy — sprawia, że miejsce sprzedaży jest atrakcyjniejsze i bardziej komfortowe. Dzięki właściwie dobranemu aromatowi, dany sklep jest lepiej pamięta­ny i wyróżnia się spośród innych — mówi Anna Supińska z AromaCorp — firmy specjalizującej się w aromamarketingu.

Poza zapachem, stosowane są również neutralizatory zapachów — od rozpylania aktywnych neutralizatorów w powietrzu, poprzez neutralizujące pudry i proszki aż do zawieszek, krążków i granulek pochła­niających nieprzyjemne zapachy. Jakie rozwiązanie byłoby najlepsze dla sklepów zoologicznych? — Każdorazowo rozwią­zanie dobierane jest do danego miejsca. W przypadku sklepów zoologicznych polecałabym metody skuteczne, ale jed­nocześnie łagodne, bezpieczne i niedrażniące. To bardzo ważne ze względu na znajdujące się w takich sklepach zwierzęta i produkty — mówi Anna Supińska.

Błędy zagrażające zdrowiu zwierząt można popełnić bardzo łatwo, nawet niechcący, nie mówiąc już o umyślnym mieszaniu produktów różnych klas, firm czy dat przydatności do spożycia. Kar­my dla zwierząt, czyli pasze, utrzymują świeżość w zależności od warunków utrzymania. Optymalne warunki prze­chowywania karmy to: w szczelnym po­jemniku, bez narażenia na bezpośrednie promienie słoneczne, w temperaturze 8-15 st. Celsjusza, przy standardowej wilgotności. W takich warunkach, po ot­warciu pasza utrzymuje swoje parametry przez okres około 2 miesięcy. Przecho­wywanie w warunkach mniej korzystnych zawsze grozi rozwinięciem się patogenów ze środowiska — takich jak grzyby, czy nawet bakterie. Karmy pakowane w tzw. atmosferze obojętnej lub z użyciem gazów technicznych, po otwarciu mogą szybciej tracić swoje parametry chemiczne. Więk­szość składników funkcjonalnych czy na­turalnych ekstraktów, w najlepszym wy­padku przestanie spełniać swoje funkcje. W najgorszym — mogą rozwinąć się pleś­nie chorobotwórcze, których aflatoksyny mogą spowodować nawet śmiertelne za­trucie zwierzęcia. Zjedzone w mniejszych ilościach, mogą być one przyczyną alergii lub przejściowych niestrawności. Sprze­daż produktu rozważanego, z opakowań o niekontrolowanej dacie ważności, niesie za sobą ryzyko, że produkt sprzedawa­ny jest dawno po terminie przydatności do spożycia — przy karmach zawierają­cych dużo tłuszczu, będzie to wpływało na procesy jego jełczenia, strawność oraz smakowitość.


Czy pojemniki coś zmieniają?

Niektóre sklepy zamiast otwartych wor­ków stosują różnego rodzaju pojemniki. To jednak także nie rozwiązuje w peł­ni problemu. — Jeżeli pojemnik spełnia podstawowe warunki higieniczne, jest też regularnie czyszczony pomiędzy jedną partią karmy a drugą, pozwala na szczelne przechowywanie produktu, a tempera­tura wraz z wilgotnością są optymalne, to produkt nie powinien tracić na war­tości bardziej niż w domu — stwierdza Sybilla Berwid-Wójtowicz. Taka ideal­na sytuacja zdarza się jednak niezwykle rzadko. — Często pojemniki w ogóle nie są myte, albo odbywa się to sporadycz­nie, a na starą resztkę karmy wsypywana jest nowa partia. Musimy liczyć się z ry­zykiem, że w takiej sytuacji może nastą­pić zepsucie się nowej partii pokarmu spowodowane przez resztki starej — tak jakbyśmy do kwaśnego mleka nalali świe­żego — skwaśnieje nam wszystko... Bezpośrednią przyczyną zepsucia się produk­tu w takiej sytuacji będzie brak należytej higieny podczas przechowywania. Z ko­lei jeżeli karma w takim pojemniku leży bardzo długo, np. ponad 3 miesiące, lub pojemnik jest nieszczelny albo narażony na bezpośrednią ekspozycję promieni sło­necznych, jej wartość odżywcza, a także twardość granulatu może ulec zmianom i wpłynąć na strawność, smakowitość, a nawet wpłynąć negatywnie na stan zdrowia zwierzęcia — wyjaśnia dr Berwid-Wojtowicz.


Opakowanie to gwarantowana obietnica

Nie w tak dużym stopniu groźną dla zwierząt, ale równie istotną sprawą jest fakt, że producent, pakując karmę w ory­ginalne opakowania, tchnął w nią nie tylko ideę, ale też cel — np. przeznaczenie dla konkretnych zwierząt, działanie takie, a nie inne i sugerowane dawkowanie. — Opa­kowanie produktu w miejscu sprzedaży spełnia wiele funkcji i ma duże znaczenie zarówno dla producenta, konsumenta, jak i dystrybutora. Pomaga klientowi w ła­twy sposób zidentyfikować produkt, jego markę oraz producenta. Potwierdza oczekiwaną jakość w przypadku znanych produktów lub buduje zaufanie w przy­padku nowych marek — mówi Anna Lelonkiewicz, dyrektor zarządzający FDT — Forum Działań Twórczych. — Dobrze zaprojektowane opakowanie zawiera odpowiednie kody wizualne, charakterystyczne dla kategorii produktowych, które pozwalają w łatwy, intuicyjny sposób na identyfikację zawartości. Opakowanie to również wiarygodna informacja na te­mat samego produktu, jego składu, warto­ści odżywczych, warunków użytkowania etc. Jednym zdaniem, oryginalne opako­wanie, eksponowane w miejscu sprzeda­ży to nie tylko reklama samego produktu, ale też jego gwarancja. Konsument­kupując oryginalnie zapakowany produkt, ma pewność, że zapłacił za oczekiwaną zawartość, co daje mu poczucie bezpie­czeństwa i satysfakcję z zakupu — dodaje.


Brak opakowania to eliminacja komunikacji marki

Opakowanie pozycjonuje produkt. Producent decyduje, czy kieruje swoje wyroby do odbiorców ceniących przy­stępną cenę, czy najwyższą jakość. Czy tych młodszych, czy starszych. Kobiet lub mężczyzn. Dzieci lub młodzieży. I tak dalej, a zadaniem opakowania jest prze­kazanie tych treści odbiorcom przez od­powiedni dobór elementów graficznych, ich rozmieszczenie, relacje między nimi itd. Dzięki temu, wchodząc do sklepu, szybko odróżniamy zabawki kierowane do dziew­czynek od tych kierowanych do chłopców. Płatki śniadaniowe dla dzieci i te dla dorosłych osób dbających o zdrowe odżywanie. - wylicza Antoni Kuchniak

Powiększ zdjęcie Powiększ zdjęcie Powiększ zdjęcie